Ludzie od 20 lat zajmujący się sprawą Meiera, rezygnują, odstręczeni jego prorosyjskimi sympatiami. W mojej opinii punkt widzenia zależy od punktu siedzenia i mi ten punkt nie wydaje się kosmiczny, tylko jakoś tak śmierdząco - niemiecki, przedkładający interesy nad zasady uniwersalne i pewnie będzie zmieniał się w zależności od ich zrozumienia spraw. Nie ma mowy w materiałach o tym, jakie korzyści przyniesie światu upadek skorumpowanej Rosji i jak przyczyni się to do rozwoju wschodu Europy - krajów takich jak Białoruś, Ukraina, Mołdawia, Gruzja, Czeczenia, Armenia itd. a jest szkalowanie Żeleńskiego jako marionetki zachodu. W Polsce, z jej romantyczno - wolnościowymi tradycjami i historią walki o niepodległość takie poglądy są trudne do obronienia, a w gruncie rzeczy są śmieszne w swej ignorancji.
   
  Era Integracji
  Lata Swietlne
 

Fragmenty książki Garego Kindera. 

 […]
 
Nazajutrz wcześnie rano Stevens wrócił w ciepłe zacisze niewielkiej hotelowej jadalni, gdzie popijając mocną herbatę, usiłował przebrnąć przez zapisane okropnym językiem angielskie tłumaczenie relacji z pierwszego kontaktu Meiera z nową formą życia – Plejadanami. Poprzedniego dnia przerwał na opisie lądowania kosmicznego statku na łące. Teraz ponownie odnalazł ten fragment. Z notatek wynikało, że po wylądowaniu obiekt zdawał się pulsować. Jego niemal przeźroczysta złocisto srebrzysta powłoka lśniła w słońcu. Jeśli nie liczyć rozmieszczonych dookoła kopuły bulajów, cała powierzchnia była gładka, bez żadnych wybrzuszeń bądź spoin. Nigdzie nie było też widać jakichkolwiek oznaczeń.
Meier ruszył w stronę statku, by mu się lepiej przyjrzeć i zrobić kilka zdjęć. Kiedy jednak zbliżył się do niego na około sto metrów, natrafił nieoczekiwanie na niewidzialną przeszkodę.
 
Czułem jakbym biegł naprzeciw silnym podmuchom bezdźwięcznej burzy. Wytężając wszystkie siły próbowałem iść do przodu. Udało mi się pokonać zaledwie kilka metrów, gdyż opór powietrza stopniowo nasilał się. Usiadłem wówczas na ziemi, patrzyłem na obiekt i postanowiłem zobaczyć co będzie dalej.
 
Po niecałej minucie zza pojazdu wyszła ludzka postać. Całe ciało aż po szyję pokrywał obcisły, jednoczęściowy strój szarej barwy wykonany z materiału zbliżonego fakturą do skóry słonia. U podstawy szyi znajdował się sztywny, okrągły kołnierz, zaś całości dopełniały ciemniejsze, sięgające kostek buty.
Istotą tą była Plejadanka Semjase, kobieta o niespotykanych bladoniebieskich oczach. Jej włosy miały kolor bursztynu – rozczesane pośrodku sięgały jej do talii, uwypuklając zgrabny nos, delikatne usta oraz nieco za wysoko osadzone kości policzkowe. Meier zauważył wówczas tylko dwie cechy różniące wyraźnie Semjase od Ziemian. Jedną z nich były jej niewielkie uszy, które łączyły się z głową wzdłuż linii prostej zamiast po łagodnej krzywiźnie, drugą zaś jej skóra, która była tak doskonała i blada, że aż zdawała się świecić.
Semjase podeszła do niego śmiałym, płynnym krokiem, dotknęła jego ramienia i delikatnie pomogła mu stanąć na nogi, potem oboje przeszli w pobliże drzewa, pod którym Meier zostawił motorower. Stojąc w trawie rozmawiali przez godzinę i piętnaście minut. Semjase mówiła po niemiecku, dzięki czemu Meier doskonale wszystko zrozumiał.
Meier zapisał w swoich notatkach, że Plejadanie od dłuższego czasu chcieli nawiązać kontakt z istotą ludzką, która zgodziła by się szczerze pomóc im w wypełnianiu ich misji. Szkolili go i obserwowali od momentu gdy skończył pięć lat, a ponieważ w sposób właściwy odpowiadał na każdym spośród kilku możliwych poziomów łączności, ich kontakty z nim trwały nieprzerwanie. W styczniu 1975 roku był wreszcie gotów, aby dowiedzieć się o obecności Plejadan, a także poznać cel misji, do której został wybrany.
Semjase wyjaśniła mu, że licząca sobie wiele tysięcy lat cywilizacja Plejadan nie wywodzi się z Plejad, systemu gwiezdnego o wiele młodszego od naszego, ale z gwiazdozbioru Lutni. Zanim w wyniku wojny ich macierzysta planeta uległa zniszczeniu, znaczna część jej mieszkańców zdążyła wyemigrować do innych układów planetarnych położonych w gromadach gwiazd zwanych przez nas Plejadami albo Hiadami, a także na planetę krążącą wokół pobliskiej gwiazdy znanej u nas jako Wega. W czasie jednej z międzygwiezdnych podróży nowi Plejadanie odkryli Ziemię i ewoluujące na niej wczesne formy życia. Atmosfera planety okazała się zdatna do oddychania. Od tamtej chwili Ziemia była dwukrotnie niszczona przez jej nowych mieszkańców. Za pierwszym razem uczyniła to cywilizacja powstała z pierwszych Plejadan, którzy pozostali na niej i skrzyżowali się z zamieszkującymi Ziemię prymitywnymi ludźmi. Za drugim razem do zniszczenia doszło za sprawą późniejszego pokolenia Plejadan, które ponownie skolonizowało Ziemię i doprowadziło do rozwoju wysoko zaawansowanej techniki, co skończyło się globalną wojną. Semjase i reszta Plejadan, którzy postanowili wrócić na Ziemię byli potomkami pokojowo usposobionego odłamu Lutnian i czuli się odpowiedzialni za przebieg duchowej ewolucji na Ziemi. Chcąc zaoszczędzić Ziemianom niepowodzeń, jakie były udziałem ich plejadańskich przodków.
Szukając pomocy w wypełnieniu swojej misji, Plejadanie nawiązali telepatyczny kontakt z wieloma ludźmi, jednak ich wybrańcy wcześniej czy później wykazywali brak dostatecznej wiedzy, chęci do działania bądź lojalności. Nieliczni, którzy posiadali odpowiednie kwalifikacje, bali się ujawnić i zachowywali całkowite milczenie w sprawie swoich kontaktów.
- W przeszłości często rozmawialiśmy z ludźmi niezdolnymi do głoszenia prawdy, czującymi przed nią wręcz obawę – mówiła Semjase. - Twierdzili, że zostaną uznani za wariatów, że ludzie zrobią wszystko aby dowieść im kłamstwa. Taka postawa nie służyła ani Ziemianom, ani nam. Gdyby ludzie ci byli zupełnie szczerzy, pozwolilibyśmy im na dowód fotografować nasze statki. Tobie już daliśmy taką szansę, a w przyszłości będziesz miał ich znacznie więcej.
Fotografowanie statków Plejadan miało być częścią misji Meiera. Zdjęcia stanowiły dowód, że Plejadanie istnieją, a świadomość tego faktu stanowiła niezbędny krok na drodze ku zaakceptowaniu przez ludzkość prawdy o jej przynależności do sieci galaktycznych społeczności. Sami Plejadanie byli zaledwie jedną spośród wielu milionów kosmicznych ras podróżujących swobodnie we wszechświecie.
- Człowiek nazywa nas istotami pozaziemskimi, ludźmi z gwiazd albo jeszcze inaczej – ciągnęła Semjase. - Przypisuje nam nadprzyrodzone właściwości nic właściwie o nas nie wiedząc. Prawdę powiedziawszy jesteśmy takimi samymi ludźmi, jak Ziemianie, tyle że nasza wiedza mądrość i możliwości techniczne są bez porównania wyższe. Jednym z interesujących nas tematów są wasze religie i ich szkodliwy wpływ na rozwój duchowy człowieka. Tylko jedna rzecz rządzi życiem i śmiercią wszystkich istot. To kreacja, której prawa są niepodważalne i wieczne. Człowiek dostrzec je może w przyrodzie, o ile tylko zada sobie dość trudy aby je dojrzeć. To one wskażą mu drogę do duchowej wielkości. Babranie się ludzi w religiach deformuje ich prawdziwego ducha. Na Ziemi – dodała – różni szarlatani głoszą kłamstwa, że przybywamy tu z rozkazu Kreacji jako aniołowie, aby przynieść ludziom dawno upragniony pokój, prawdę, ochronę i słowo waszego Boga. To kłamstwo, gdyż nigdy takich rozkazów nie otrzymaliśmy i nie otrzymamy. Kreacja niczego nie nakazuje. Jest prawem w samym sobie i każda forma życia musi się do niego dostosować, stać się jego częścią. Głoś tę prawdę całemu światu.
Przed rozstaniem Semjase obiecała Meierowi wiele dalszych kontaktów oraz to, że będzie mu przesyłać telepatycznie myśli.
- Nie martw się, że będę czyniła to w nieodpowiednim czasie – powiedziała. – Wiem, że muszę szanować twój charakter i poczucie niezależności. Za jakiś czas spotkamy się na pokładzie mojego statku i polecisz ze mną w kosmos. Poinformuję cię o tym później.
Następnie Semjase odeszła w głąb łąki, kierując się w stronę statku. Gdy weszła do środka, pojazd ponownie zaczął wysyłać fale, wypaczając kształty i barwy wszystkiego wokół. Po chwili otoczyła go niebiesko - czerwona aureola. Meier wykonał kilka zdjęć wznoszącego się powoli ponad korony sosen obiektu. Dokładnie o czwartej po południu skończył mu się film. W chwilę potem statek wystrzelił prosto w chmury, niknąc Meierowi z oczu. Zaraz potem łąka ożyła dźwiękami, budząc się na nowo do życia.


 

 Semjase near ship, portrait of Semjase by Dejan

 

 

 
  Łącznie stronę odwiedziło już 180919 odwiedzających  
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja